Imigracja daje każdemu z nas szansę na zwycięstwo, ale to czy staniemy się zwycięzcami częściej zależy od nas samych niż od zewnętrznych okoliczności. To co stało się zwycięstwem dla Teresy, 45-letniej pielęgniarki, okazało się porażką dla jej syna, dla jej męża i dla jej małżeństwa.
Teresa i Jarek przybyli do Stanów Zjednoczonych razem z dwoma synami. Mimo, że zgodnie podjęli decyzję o wyjeździe z kraju, Jarek miał najmniej entuzjazmu. Czuł, że traci najwięcej. W Polsce od lat zajmował kierownicze stanowisko. Wyjazd z kraju oznaczał dla niego utratę status społeczny, który miał dla niego duże znaczenie. Teresa lubiła swoją pracę pielęgniarki, ale jej pensja ledwo starczała na pokrycie podstawowych opłat. Wraz z mężem wyobrażali sobie, że Nowy Jork rozwiąże ich problemy finansowe a dzieci czeka lepsza przyszłość. Postanowili spróbować „lepszego życia”. Kiedy Teresa wylosowała zieloną kartę, całą rodziną wyruszyli w nieznane.